W dniach od 17 do 30 lipca 2013 r. zespół im. Ludwika Łojasa z Łopusznej uczestniczył w Jubileuszowym 40 Międzynarodowym Festiwalu "Les cultures du monde " w Gannat we Francji. Zespół otrzymał zaproszenie dzięki Dyrektorowi Artystycznemu tegoż festiwalu Jeanowi Roche, który jest co roku jednym z jurorów zakopiańskiego festiwalu Folkloru Ziem Górskich.
Po długiej, ale szczęśliwej podróży dotarliśmy do pięknego miasta Gannat, gdzie witało nas Miasteczko Festiwalowe. Występy jednak rozpoczęliśmy poza Gannat - w Saint- Eloy- les- Mines - starym mieście węglowym. Tam też spotkaliśmy naszych rodaków, którzy emigrowali z Polski w poszukiwaniu pracy i znaleźli ją w tamtejszej kopalni. Wielu z nich zapomniało już języka swych ojców, niektórzy znali tylko kilka zwrotów, jednak sercem pozostali Polakami. Wspólna kolacja, występ, a później tańce i śpiewy były dla wszystkich bardzo wzruszające.
W piątek wystąpiliśmy w mieście Vendat, gdzie na kolacji podejmowały nas francuskie rodziny. Mieliśmy okazję posmakować tamtejszej kuchni, a bariera językowa nie stanowiła żadnego problemu. Występ zespołu spotkał się z ogromnym aplauzem, a zakończył wspólną zabawą z poznanymi francuskimi rodzinami. W obu miejscowościach towarzyszyli nam merowie i w obu przypadkach były to kobiety. To one zadbały, żeby nam niczego nie zabrakło.
Kolejne dni to występy w mieście Gannat: na ulicach miasta i w Miasteczku Festiwalowym. W 7 minutowych programach pokazaliśmy tańce i śpiewy naszego regionu, zaś podczas głównego godzinnego koncertu w piątek 26 lipca widownia bawiła się wraz z nami na "Imieninach u Józka". Prowadzący festiwal Jean Roche przed naszym wyjściem na scenę wprowadził wszystkich w realia tego podhalańskiego zwyczaju, zapoznał widzów z tą starą, zapomnianą tradycją. Oprócz występów wzięliśmy udział w barwnych korowodach ulicami miasta. Zaskoczyły nas ogromne masy ludzi zalegających ulice, oklaskujących zespoły, nieraz słyszeliśmy "Viva Pologne". Wielkim przeżyciem był korowód nocny, podczas którego paliliśmy góralskie fakły. W otoczeniu muzyki z Uzbekistanu oraz bębnów murzyńskich z Afryki, śpiewaliśmy i graliśmy nasze najpiękniejsze "nuty wierchowe".
W programie festiwalu była także nauka tańca góralskiego dla chętnych Francuzów. Zdumiała nas średnia wieku "naszych uczniów" - około 50 - 60 lat oraz ich zapał do tańca, kondycja i radość czerpana z owej nauki. Tańca uczyły się kolejnego dnia także dzieci. Aby ich jednak zbytnio nie zmęczyć, wprowadziliśmy nasze polskie zabawy. Nie da się opisać ile radości sprawiły one nie tylko dzieciom z Francji, ale naszym "dużym dzieciom" z zespołu, zwłaszcza Heniowi i Mateuszkowi - poważnym już przecież studentom. Było gwarno i wesoło w całym Miasteczku Festiwalowym, zwłaszcza kiedy do naszej grupy dołączyły dzieci z Chile.
Ogromnym atutem festiwalu w Gannat jest to, że zespoły są kwaterowane wspólnie, wspólne są też dla wszystkich posiłki. Nasz zespół mieszkał w internacie liceum wraz z Włochami, Portugalią, Brazylią, Jakucją (Rosja). Pomiędzy zespołami nie ma żadnej rywalizacji, wszyscy są dla siebie mili, bawią się wspólnie po koncertach w klubie festiwalowym przy dźwiękach muzyk z różnych krajów. Pogłębianiu takiej atmosfery służyło także niedzielne przesłanie pokoju, które wszystkie zespoły wygłaszały w swoich językach. My powiedzieliśmy : " To nieważne, że mówimy różnymi językami, nieważne że mamy różny kolor skóry i wyznajemy różną wiarę. Kiedy śpiewamy, gramy i tańczymy, stajemy się jedną, wielką rodziną, żyjącą w pokoju i wzajemnym poszanowaniu. " Przesłanie to przypieczętowaliśmy śpiewką: "Zatonie, zatonie piórecko na wodzie ale nie zaginie nuta o ślebodzie" .
Swą obecność na festiwalu zaznaczyliśmy także w niedzielę podczas Mszy Św. niedzielnej, gdzie zaśpiewaliśmy "Czarną Madonnę". Posłuchaliśmy także pieśni religijnych w wykonaniu grup z Portugalii, Brazylii, Afryki, Włoch i Peru. Wieczorem wystąpiliśmy w starym, muzealnym niemal kościółku w St. Etienne, gdzie wykonaliśmy polskie i góralskie śpiewy kościelne.
Festiwal zakończył się w niedzielę 28 lipca, krótkimi pokazówkami wszystkich zespołów, które oklaskiwane były przez tysiące widzów. Meksyk, Brazylia, Peru, Chile, Haiti, Dagestan (Rosja), Włochy, Rumunia, Turcja, Portugalia, Benin (Afryka), Jakucja (Rosja), Uzbekistan, Sri Lanka, Indie, Francja - a wśród nich my, górale z Polski, z Łopusznej.
Oprócz pracy, koncertów, korowodów były także chwile na wypoczynek. Korzystaliśmy z pobliskiego basenu, wzięliśmy udział w pikniku wszystkich zespołów w St. Bonnet de Rochefort. Kąpaliśmy się w jeziorze, które powstało na zastygłym wulkanie.
Jako kierownik zespołu jestem bardzo dumna z postawy wszystkich członków naszej grupy. Nieustannie spotykałam się ze słowami uznania, gratulacjami i pochwałami pod adresem polskiego zespołu. Największą nagrodą dla mnie, za niemal 40 - letnią pracę i kierowanie zespołem (w przyszłym roku zespół obchodzić będzie 40- lecie działalności) były słowa wypowiedziane przez Jeana Roch na spotkaniu kierowników grup: "40 lat czekałem w Gannat na przyjazd góralskiego zespołu, który ma prawdziwe góralskie serce."
tekst i foto: Stanisława Szewczyk