Tylko przypadek sprawił, że prywatne listy i wiersze wybitnego polskiego poety ujrzały światło dzienne. Zbigniew Okuniewski z Sekcji Historyczno-Eksploracyjnej Towarzystwa Przyjaciół Sopotu szukał niemieckich zdjęć i dokumentów z czasów II wojny światowej. Znalazł starsze o kilkadziesiąt lat rękopisy i fotografie, świadectwo miłości poety do aktorki.
- Nasza sekcja przygotowuje ekspozycję poświęconą lądowej obronie Wybrzeża w 1939 roku - opowiada Zbigniew Okuniewski. - Podczas poprzedniej wystawy wojennych zdjęć i pamiątek w gdyńskiej Rivierze podeszło do mnie starsze małżeństwo. To bardzo szanowana, pochodząca z Kresów rodzina, która w 1945 roku zamieszkała w domu zajmowanym poprzednio przez niemieckiego oficera. Kiedy usłyszeli, że zbieram materiały do kolejnej prezentacji, zaproponowali, bym przejrzał zawartość strychu w ich domu.
Czasu nie było wiele, strych musiał być sprzątnięty przed planowanym remontem dachu. Zbigniew Okuniewski z rosnącym rozczarowaniem odkładał na bok kolejne niemieckie książki, nie znajdując poszukiwanych zdjęć i dokumentów.
W pewnym momencie natrafił jednak na o wiele starsze publikacje, poświęcone sztuce. A potem na oprawiony w materiał pamiętnik pełen niezapisanych białych kartek.
Pod jednym z tekstów widniał zamaszysty podpis - Kazimierz Tetmajer i data - 29 x 1906, Zakopane.
- Odczytanie kolejnych listów zabrało mi trochę czasu - przyznaje Okuniewski. - Autor wspominał burzliwe spotkanie z adresatką w Zakopanem, pisał o podróży pociągiem do Przemyśla, opowiadał o wspólnych znajomych. I cały czas dawał do zrozumienia właścicielce pamiętnika, że jest ona dlań osobą wyjątkową.
W pamiętniku ukryto także kilkadziesiąt zdjęć. Wśród nich dwa przedstawiały młodego nagiego mężczyznę w lesie, wizytówki ( w tym "hrabiowską" z siedmioma pałkami Niny z Trawińskich-Kurpiszowej i śpiewaka operowego Conte Enrico Telliniego), listy dwóch różnych autorów z wyznaniem miłości, napisane po niemiecku i po czesku, kartki oraz pocztówki. Władysław Tatarkiewicz, autor słynnej "Historii filozofii", także nie pozostał obojętny na wdzięk właścicielki pamiętnika. 29 sierpnia 1909 roku w Zakopanem napisał dla niej w wierszu: "Ktoś szedł, cień rzucił miły jak wspomnienie, że już go oczy zapomnieć nie mogą..."
Na jednym ze zdjęć znajduje się na pewno Tadeusz Pawlikowski, reżyser i dyrektor teatrów w Krakowie i Lwowie. Pozostałe wymagają dokładnego zbadania.
- Konieczna będzie wyprawa do Instytutu Badań Literackich w Warszawie, by porównać zdjęcia z pamiętnika ze znanymi podobiznami poetów i literatów - mówi Marek Knoblauch, sopocki kolekcjoner starych fotografii. - Prawdopodobnie mamy tu Marię Konopnicką, Kazimierę Zawistowską, Marylę Wolską, Deotymę. Wśród papierów był także rysunek, podpisany przez Tadeusza Stykę, przedstawiający kilkuletniego chłopca. Wszystkie listy i wiersze adresowano lub dedykowano kobiecie, którą - ze względu na decyzję rodziny - możemy nazwać jedynie panią M. Powodów tej decyzji można się tylko domyślać. Kazimierz Przerwa-Tetmajer znany był z licznych romansów. Nieznana z nazwiska aktorka urodziła mu nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, który w młodym wieku popełnił samobójstwo.
Rodzina, mieszkająca w sopockiej willi, nie zdziwiła się jednak na widok znaleziska. - Powiedziano mi, że należało to do zmarłej jeszcze przed wojną ciotki - opowiada Okuniewski. - Pokazano mi nawet jej zdjęcie - pięknej, ciemnowłosej kobiety. Pani M., choć pochodziła z arystokratycznej rodziny, postanowiła zostać aktorką. Znała wielu popularnych poetów, pisarzy, malarzy Młodej Polski. Obracała się w kręgach artystycznych. Zostawiła kartkę, na której wypisała nazwiska przyjaciół i znajomych. Są wśród nich znane kobiety żyjące na przełomie wieków - Maria Konopnicka, Maryla Wolska, Kazimiera Zawistowska. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że po ponad 100 latach od spotkania pani M. z Kazimierzem Przerwą-Tetmajerem właściciele strychu chcą utrzymać tożsamość krewnej w tajemnicy. Zgodzili się tylko, bym odkupił listy, ale nie pozwolili na publikowanie nie tylko fotografii nagiego wielbiciela - co akurat mogę zrozumieć - ale także na zdjęcia pani M. i podobizny dziecka.
Źródło: www.gdansk.naszemiasto.plTheme by Danetsoft and Danang Probo Sayekti inspired by Maksimer